Witajcie.
Kolejną długą przerwę spożytkowałam a to na pracę zawodową:), a to na wydzierganie drugiej z planowanego tryptyku poduszek medytacyjnych. Jeszcze nie jest całkiem wykończona, więc nie prezentuję fotografii, ale już widać bliski finisz.
Trochę jestem uzależniona od napływu materiału, wszak poduszki dziergam szydełkiem z pasków pociętych, zużytych rajstop. A że rajstopy produkuje się teraz wyjątkowo mocne, to i czasu potrzeba więcej na podarcie się potrzebnej ilości:)
Wymyśliłam sobie, że poduchy ( są dość spore) będą różnego kształtu. Jedna płaska, okrągła, już prezentowana wcześniej na obrazku, druga w kształcie dużego wałka ( jak na dawnych tapczanach). Trzecia będzie wyższa, typowe siedzisko, pufa.
Mam skłonność do wynajdywania moim robótkom praktycznego zastosowania. Wzmacnia się przez to sens zużytego na nie czasu, poza zagospodarowaniem odpadów, jako idea nadrzędna, rzecz jasna.
Początkowo miały to być siedziska przy kominku, na tarasie, albo po prostu do zabawy dla dzieci.
Po przeczytaniu książki Jona Kabat-Zinna " Życie piękna katastrofa", wypróbowałam gotową już poduchę do prób medytacji i bingo! To będzie to! Wystarczająco sprężysta, wystarczająca duża, wygodna.
Zaczynam medytować:)
Ponieważ nie samą pracą zawodową, ani robótkami ręcznymi człowiek żyje ( niektórzy nazywają je zajęciami niższego rzędu, z czym się kompletnie nie zgadzam), postanowiłam dotknąć nieco kultury.
Wybrałam się więc do filharmonii na koncert Marcina Wyrostka i jego Tanga Corazon Symfonicznego.
Wieczór bardzo miły, muzyka eklektyczna. Jako odbiorca miałam pewien kłopot. Bo człowiek ma niemiłą dążność do porządkowania wszystkiego. Nie potrafiłam zakwalifikować muzyki Wyrostka do gatunku. W końcu machnęłam uchem na wszelkie szufladkowanie i postanowiłam delektować się świetnym wykonawstwem :)
Pozdrawiam . Alicja
Pewnego dnia miałam w końcu wolne popołudnie... Postanowiłam pogonić nieco do pracy szare komórki oraz paluszki. Zafascynowały mnie znalezione w internecie przepiękne wyroby z "wikliny papierowej". Latem nawet odwiedziłam miłą panią w Sztutowie, zajmującą się zawodowo plastyką. Chętnie nawiążę dalsze kontakty z podobnymi pasjonatami, wysłucham wskazówek i oceny. Może nawet zaplanować by jakąś wspólną wystawę? A co myślicie o moich patchworkach? I to wszystko to 100% UPCYCLING !