Witam,
obraźliwa przerwa na moim blogu nie była, broń Boże przejawem kapitulacji:)
Spożytkowałam ten czas na naukę nowej techniki rękodzielniczej, haftu sutasz, w której udało mi się wykonać kilka nawet akceptowalnych estetycznie sztuk biżuterii:))
Ale nade wszystko sfinalizowałam zorganizowanie własnej PRACOWNI.
Tak, tak, wreszcie jest. Moje własne miejsce na tworzenie i eksponowanie rękodzieła, ale nade wszystko, niekrepujące lokum na spotkania z przyjaciółmi i naoczne propagowanie artystycznego recyklingu.
I nie tylko. To jest też miejsce, gdzie widujemy się w grupie entuzjastek nauki języka włoskiego ( przerwa wakacyjna nie sprzyja utrwalaniu wiedzy) lub zwyczajnie plotkujemy w babskim gronie.
Nigdy nie za dużo wsparcia i współodczuwania wśród kobiet, wszak to my dźwigamy na swych wątłych ramionach ciężary tego świata, jakkolwiek górnolotnie i grafomańsko to brzmi:))
Planuję w przyszłości organizowanie w mojej pracowni warsztatów rękodzielniczo-recyklingowych, o których powiadomię chętnych, mam nadzieję szerokich odbiorców, w odpowiednim czasie.
Jak tylko powstanie( tu muszę poprosić o pomoc kogoś z przyjaciół) krótki filmik z pracowni, nie omieszkam udostępnić go na blogu.
Tymczasem publikuję kilka fotek kolczyków i wisiorów sutaszowych i życzcie i powodzenia!!
Pewnego dnia miałam w końcu wolne popołudnie... Postanowiłam pogonić nieco do pracy szare komórki oraz paluszki. Zafascynowały mnie znalezione w internecie przepiękne wyroby z "wikliny papierowej". Latem nawet odwiedziłam miłą panią w Sztutowie, zajmującą się zawodowo plastyką. Chętnie nawiążę dalsze kontakty z podobnymi pasjonatami, wysłucham wskazówek i oceny. Może nawet zaplanować by jakąś wspólną wystawę? A co myślicie o moich patchworkach? I to wszystko to 100% UPCYCLING !
Bawełniany dywanik
