Bawełniany dywanik

Bawełniany dywanik

Translate

piątek, 21 sierpnia 2015

Implikacje pokrupówkowe

Witajcie,

na drugie danie urlopowe wzięłam tygodniowy wypad do Zakopanego.
Pogoda w początkach sierpnia trafiła mi się piękna. Ciepło, ale jeszcze nie upalnie, niewiele deszczu, idealnie na wędrówki po dolinkach tatrzańskich.

Góralka ze mnie raczej nizinna, piechur takoż nienachalny, ale moja towarzyszka postanowiła zrobić ze mnie "człowieka" i przeciorała mnie po standardowym zestawie szlaków okołozakopiańskich.
Na moje narzekania na zakwasy w łydkach i nie tylko, pomrukiwała, że i tak wybrała stopień trudności dla starych bab i mutantów:)
Pozostało mi robić dobrą minę, schodzić na czworakach po schodach na śniadanie i mieć nadzieję, że aktywność ruchowa wyjdzie mi ostatecznie na zdrowie.

I tylko kilka razy udało mi się uciec na kultowy spacer po Krupówkach, obejrzeć wszystkie stragany i zjeść olbrzymie ciacho:)
A po powrocie do domu, póki smak Krupówek świeży, uplotłam kolekcję koszyczków udekorowanych "tybetem". Podobają się ?

Na Morskim Oku złapała nas burza, ale to już tradycja , więc w sumie się ucieszyłam, że są w moim życiu okoliczności pewne  na  100 % :)

Gdy rodzina i znajomi cierpieli w głębi kraju od upałów, na Kasprowym późnym popołudniem było tylko 14 stopni, zero wiatru i wspaniała widoczność.
Tu na, prawie 2 tysiącach metrów nad poziomem morza, za sprawą zachodzącego słońca i bliskości Najwyższego Kierownictwa, poczułam się wybrańcem, na chwilę uwolniona od wszystkich trosk.

Do poduszki , w ramach umysłowych pompek, przeczytałam " Boską cząstkę" Ledermana i niech to będzie kładka do codzienności.






poniedziałek, 6 lipca 2015

Witajcie w wakacyjny czas:)
 Tuż przed wyjazdem na urlop , udało mi się dokończyć zaczęty miesiąc temu patchwork.  Wyszedł mi w pastelowej tonacji, nieco lawendowy w nastroju, podobnym do tego, który zawitał na moim tarasie.
Urlop króciutki, ale wspaniały. Nie mogło być inaczej, gdy w jednym kadrze i słońce i morze i góry;  ekstrakt pięknaJ
Piguła dobrej energii i witamina na codzienne, niełatwe obowiązki.
I tylko szara lawa na zboczach Etny i dymiący na jej szczycie krater ( dobrze, że na biało a nie na czarno), przypomina , że szczęście nie jest w życiu przedmiotem obowiązkowym.
Podczas lotu do domu przeczytałam  ‘Święto Nieistotności”  Milana Kundery.
Wisienka na urlopowym torcie:) !



poniedziałek, 11 maja 2015

Witajcie.

Kolejną długą przerwę spożytkowałam a to na pracę zawodową:), a to na wydzierganie drugiej z planowanego tryptyku poduszek medytacyjnych. Jeszcze nie jest całkiem wykończona, więc nie prezentuję fotografii, ale już widać bliski finisz.
Trochę jestem uzależniona od napływu materiału, wszak poduszki dziergam szydełkiem z pasków pociętych, zużytych rajstop. A że rajstopy produkuje się teraz wyjątkowo mocne, to i czasu potrzeba więcej na podarcie się potrzebnej ilości:)
Wymyśliłam sobie, że poduchy ( są dość spore) będą różnego kształtu. Jedna płaska, okrągła, już prezentowana wcześniej na obrazku, druga w kształcie dużego wałka ( jak na dawnych tapczanach). Trzecia będzie wyższa,  typowe siedzisko, pufa.
Mam skłonność do wynajdywania moim robótkom praktycznego zastosowania. Wzmacnia się przez to sens zużytego na nie czasu, poza zagospodarowaniem odpadów, jako idea nadrzędna, rzecz jasna.
Początkowo miały to być siedziska przy kominku, na tarasie, albo po prostu do zabawy dla dzieci.
Po przeczytaniu książki Jona Kabat-Zinna " Życie piękna katastrofa", wypróbowałam gotową już poduchę do prób medytacji i bingo! To będzie to! Wystarczająco sprężysta, wystarczająca duża, wygodna.
 Zaczynam medytować:)

Ponieważ nie samą pracą zawodową, ani robótkami ręcznymi człowiek żyje ( niektórzy nazywają je zajęciami niższego rzędu, z czym się kompletnie nie zgadzam), postanowiłam dotknąć nieco kultury.
Wybrałam się więc do filharmonii na koncert Marcina Wyrostka i jego Tanga Corazon Symfonicznego.
Wieczór bardzo miły, muzyka eklektyczna. Jako odbiorca miałam pewien kłopot. Bo człowiek ma niemiłą dążność do porządkowania wszystkiego. Nie potrafiłam zakwalifikować muzyki Wyrostka do gatunku. W końcu machnęłam uchem na wszelkie szufladkowanie i postanowiłam delektować się świetnym wykonawstwem :)

Pozdrawiam . Alicja

niedziela, 19 kwietnia 2015

Witam odwiedzających ! :)
Oj długo, długo trwała przerwa.
Za sprawą niezdarnej obsługi bloga, za sprawą Świąt Wielkanocnych
 i okołoświątecznej mitręgi, za sprawą, wreszcie, leniwej kreacji.

Znaczy, jak nie ma co pokazywać, to po co się pokazywać?

A kiedy już udało mi się dobrnąć do końca w popełnianiu nowego dzieła , budzącego tyleż podziw, co niepokój najbliższego otoczenia, spieszę go publikować :)

Tytułem wyjaśnienia, gdyby przez swój wygląd, rzecz nie wydawała się całkiem oczywista, to jest to toaletka lub konsolka.
Natura tworzywa wymusza niejako jej niedoskonałe kształty, co zadaniem najbliższego otoczenia, uprawnia go do nadania prześmiewczego tytułu: "Toaletki w stylu Flinstonów"

Niech tam! Nawet mi się to spodobało :)

środa, 11 marca 2015

Witajcie!
Drugie popołudnie już siedzimy nad komputerami ucząc się tworzenia blogu. Jeśli ten Googlowaty blogger ma być najłatwiejszym, to ja dziękuję!
Ale udało się już wrzucić fotki moich produkcji. Może i komentarze też ruszą?